Mecz z zespołem MKS Korona Góra Kalwaria rozpoczynał cykl ostatnich listopadowych meczy w tej rundzie dla Rysia. Przeciwnik przyjechał do Lasek z rekordem 9 meczy wygranych pod rząd, jednak nasza drużyna nie przestraszyła się i postawiła twarde warunki. Niestety dobrego meczu nie udało się przekuć na zdobycz punktową. Zapraszamy na relację z ostatniego meczu.
Pierwsza połowa meczu była bardzo wyrównana. Lekką przewagę w posiadaniu piłki mieli goście, którzy starali się atakować z bocznych sektorów boiska, ale to Ryś miał lepszą okazję do strzelenia bramki. Po dobrym przejęciu piłki i dwóch szybkich podaniach, nasz pomocnik znalazł się oko w oko z bramkarzem MKSu, jednak strzał z bocznej strefy pola karnego był niecelny. W 44 minucie czarny scenariusz z meczu z Sarmatą powtórzył się. Zawodnik Rysia wykonał wślizg w polu karnym, trafiając w piłkę i nogi rywala. Sędzia podyktował rzut karny i wręczył obrońcy drugą żółtą kartkę i w konsekwencji czerwoną. Goście zamienili rzut karny na bramkę i chwilę później sędzia zagwizdał w pierwszej połowie po raz ostatni.
Pomimo utraty zawodnika Rysie nie załamały się. W drugiej połowie zawodnicy pokazali charakter i grając jednego zawodnika mniej stwarzali groźniejsze sytuacje. Raz refleksem popisał się bramkarz Korony, który obronił strzał niczym z beach socceru – płaska piłka odbita od ziemi poszybowała pod poprzeczkę. Innym razem zabrakło pół kroku aby dobić strzał z rzutu wolnego Marcina Gonczarka. Około 10 minut przed końcem siły na boisku zostały wyrównane. Zawodnik z Góry Kalwarii otrzymał drugą żółtą kartkę i został odesłany do szatni. Do końca meczu wynik nie był pewny utrzymania, ale ostatecznie już się nie zmienił.
Pomimo porażki nie był to zły mecz w wykonaniu naszego zespołu. Grając przez dłuższy czas w osłabieniu, zawodnicy pokazali charakter i jedność. Ogromnie szkoda, że za to punktów nie przyznają. Przed nami 2 ostatnie mecze i 6pkt potrzebnych nam jak rybom woda aby złapać oddech.